głos.
- Podobno chciałeś im pomóc w ucieczce? Keenan z wielkim uznaniem wyrażał się o twojej działalności. Ciszę w pokoju zakłócało tylko tykanie zegara na kominku. - Robin, dlaczego to robisz? - Wiedziała, że musi poznać odpowiedź, jeśli ich przyjaźń ma przetrwać. - Czemu tak ci na tym zależy? Siedział w milczeniu jeszcze przez chwilę, po czym nabrał tchu. - Wiele osób zadawało mi już to pytanie przez całe lata. Ale tobie pierwszej na nie odpowiem. Czekała. - Kiedy miałem dwanaście lat, moja matka popełniła samobójstwo. Bo nie widziała innego rozwiązania. Myślała, że nie znajdzie pomocy, bo wszyscy uważali ojca za porządnego człowieka, chociaż nim nie był. Nikt by nie uwierzył, że może czuć się nieszczęśliwa, a tymczasem nie miała własnego życia, żadnych widoków na karierę zawodową, nie mówiąc o pieniądzach. I żadnej drogi ucieczki. Lizzie wciąż milczała. - Opisała mi to wszystko w liście, a ja odniosłem wrażenie, że chciała, abym jej pomógł, powstrzymał ją jakoś... - Jak mogłeś jej pomóc? Miałeś tylko dwanaście lat! - Teraz to wiem, ale nie wtedy... Odbiło się to oczywiście na moim życiu, może nawet powstrzymało mnie przed małżeństwem. Dzięki Bogu, nie jestem taki jak ojciec, ale boję się, czy gdzieś głęboko nie tkwi we mnie ta jego zdolność do zadawania bólu. - Wzruszył ramionami. - Owszem, zrobiłem trochę dobrego. W wiele lat po śmierci matki odniosłem sukces i zacząłem zarabiać więcej, niż potrzebuję. Nauczyłem się też paru rzeczy na temat władzy i wpływów i w końcu uznałem, że moja pozycja pozwala na pomoc kobietom w sytuacji matki. Lizzie dopiero po kilku sekundach zdecydowała się dodać: - Takim jak ja. - Pod jednym względem może trochę takim jak ty. - Czy dlatego się ze mną zaprzyjaźniłeś? Myślałeś, że mogłabym szukać sposobu ucieczki? - Owszem, myślałem o tym. Ale nie to mnie w tobie pociągało. - A tak było? Coś cię we mnie pociągało? - I to bardzo mocno. - A twoim zdaniem, dlaczego tkwiłam w tym małżeństwie? Co na ten temat myślisz? - Lizzie potarła palcami skroń, czując narastający ból głowy. - Przecież mam dość własnych pieniędzy, by się usamodzielnić. Mogłam odejść. - Zostałaś ze względu na dzieci. - No tak. I widzę, do czego to je doprowadziło. - Nie mogłaś tego wiedzieć. - Nie mogłam? - wykrzyknęła z żalem. - Gare Novak