wielki kamień i pobiegła dobrze jej znanym wąwozem, kryjąc się w ciemnościach.
- Rebecca! Głos kuzyna brzmiał coraz słabiej, ale ostatnia z jego pogróżek przejęła ją dreszczem. - Spróbuj tylko opowiedzieć o tym komukolwiek, a spalę twoją wioskę! Alec siedział zamyślony. Becky czekała na to, co powie. Nie odezwał się jednak, tylko ujął jej dłoń. - Och, Alec, czuję się strasznie! Teraz rozumiesz, dlaczego nie chciałam cię w to wszystko mieszać. Jestem winna śmierci tamtego człowieka! - Przecież uwolniłaś go i próbowałaś mu pomóc! To nie ty pozbawiłaś go życia. Dałaś mu jedyną szansę ocalenia. Postąpiłaś słusznie. Większość innych ludzi po prostu by uciekła. Ty zdołałaś go przynajmniej wydostać z tej katowni. - Jak mogłam nie widzieć, co się dzieje tuż pod moim nosem! Nadal nie wiem, kim był ani dlaczego został uwięziony. A najgorsze, że zgubiłam gdzieś ten medalik. Czuję się okropnie! - Zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Nie wolno ci się oskarżać. Odzyskamy twój dom, a potem z pomocą wieśniaków przeszukamy wrzosowiska i odnajdziemy medalik. A twojemu kuzynowi zbrodnia nie ujdzie na sucho. Obiecuję ci! - Tak mi ciężko na duszy! - Becky ukryła twarz na jego ramieniu. - Rozumiem... Ale nie jesteś już sama. Cokolwiek się zdarzy, razem stawimy temu czoło. I jeszcze coś. Nie będą spuszczał z ciebie oka, póki to wszystko się nie skończy. Znajdujesz się odtąd pod moją opieką. Zrozumiałaś? - Tak. - W porządku. Musimy się naradzić, jak z tego wybrnąć. - Michaił jest teraz w Londynie, ale z pewnością część jego Kozaków pozostała w wiosce albo nawet w samym Talbot Old Hall, na wypadek gdybym próbowała tam wrócić. - Nie wrócisz, dopóki nie będziesz całkiem bezpieczna. A przede wszystkim, czy jesteś pewna, że twoja posiadłość nie jest majoratem? - Nie, nie jest... - zaczęła. W tejże chwili skrzypnęły drzwi i wierni zaczęli się schodzić na nabożeństwo. - Można ją sprzedać. Gdyby tylko ktoś namówił do tego Michaiła... - Albo gdyby ją na przykład zastawił... - mruknął. - Do czego zmierzasz? Lecz Alec myślał już o czymś innym. - Gdyby się nam udało oskarżyć go o zbrodnię, skonfiskowana posiadłość stałaby się własnością Korony i jeszcze trudniej byłoby ci ją odzyskać. Korona mogłaby, dajmy na to, zachować Talbot Old all na swój prywatny użytek albo też wystawić dom i grunty na aukcję, a wtedy łatwo by cię ktoś przelicytował. Stary dwór na skraju wrzosowisk bez wątpienia spodobałby się jakiemuś amatorowi polowań. - Nie myślałam o tym. Co w takim razie powinniśmy zrobić? - Moim zdaniem najpierw należy odzyskać twój dom, a dopiero potem wydać kuzyna w ręce sprawiedliwości. Im szybciej to nastąpi, tym prędzej Kozacy opuszczą wioskę. Musimy tylko znaleźć dla ciebie jakieś schronienie na ten czas i możliwie jak najkorzystniej sprzedać rubin. Czy mogę go obejrzeć? Wyciągnęła kamień zza stanika i podała mu, tym razem z większym zaufaniem. - Przykro mi, że musimy go spieniężyć. - Alec podszedł z rubinem do najbliższego witraża, żeby obejrzeć klejnot dokładnie. - Mam sporo przyjaciół wśród arystokracji, większość wprost przepada za takimi błyskotkami. Może Drax czy Rush mogliby go przechować? - Nie! Proszę, przyrzeknij mi, że nie będziesz w to mieszał nikogo innego! - Będzie mi wprawdzie trochę trudniej, ale... dobrze już, dobrze. Skoro tak bardzo się boisz... Zresztą jestem pewien, że poradzę sobie sam. - Dziękuję - odparła z ulgą. - Niech mu się jeszcze raz przyjrzę. - Alec wyjął rubin z woreczka. - Mówią, że mam dobre oko do pięknych rzeczy - powiedział z krzywym uśmiechem. - Kto tak mówi? - George. - Jaki George? - Jego Królewska Wysokość książę Walii. No, wiesz... Księciunio. - Spojrzał na nią z