pracuje w policji w Nowym Orleanie, że ma pozwolenie na broń. Choć odnoszono się do
niego z szacunkiem i profesjonalnie, Bentz był zły, że znalazł się w pozycji podejrzanego. Kilka godzin później porucznik oznajmił, że jest wolny. Najwyższy czas, pomyślał Bentz, odebrał broń, podpisał dokumenty. Kiedy usiadł za kierownicą, a Hayes zajął fotel pasażera, minęła druga nad ranem. – Bardzo proszę, zrób mi przyjemność i opowiedz wszystko jeszcze raz – poprosił Hayes, ściągając Bentza na ziemię. Mknęli autostradą w ciemności. Bentz uchylił okno, do wozu wpadło orzeźwiające nocne powietrze. Dzięki niemu nie zaśnie. – Opowiedz mi wszystko, zacznij od konkretów. – Najpierw zadzwoniła Lorraine Newell, przyrodnia siostra Jennifer. – Bentzowi rzygać się chciało od powtarzania w kółko tego samego, ale skoro Hayes chce go posłuchać, wytrzyma jeszcze jeden raz. Może tym zapewni sobie jego pomoc. Wpatrując się w poplamioną owadzimi zwłokami szybę, opowiadał wszystko po kolei, od chwili, gdy odebrał telefon Lorraine, po moment, gdy znalazł jej ciało na podłodze w kuchni. Dodał nawet, że odkąd wyjechał, Olivię ktoś nęka telefonami. – Dzwoni kobieta i robi aluzje do mnie – zakończył. – Mówi o mnie RJ, jak Jennifer. Chce nastraszyć O1ivię. – Udaje się? – Nie za bardzo, raczej ją irytuje. – Ta twoja O1ivia wydaje się twarda. – Bo taka jest – przyznał. – Ale martwi mnie to. Zadzwonię do Montoi i poproszę, żeby miał na nią oko, póki nie wrócę. – Chyba nie będzie zachwycona. – Nieważne. To wszystko, co w tej sytuacji może zrobić, choć to chyba za mało. Nie daruje sobie, jeśli O1ivia zostanie w to wciągnięta. Nie zaryzykuje życia żony. Szukając zjazdu, zjechał na prawy pas. – Widziałeś biegacza. – Hayes wpatrywał się w łunę nad Los Angeles; wieżowce dźgały czarne niebo. – Ten sam, który był na molo? – Raz to był facet, raz kobieta. – Jesteś pewien? Mówiłeś, że obie osoby były szczupłe i wysportowane. I miały czapki baseballowe, spod których nie widać włosów. To fakt. I za każdym razem zastanawiał się nad płcią biegacza. – Może i tak. – Mam nagrania z kamery na molo w Santa Monica. Bentz zwolnił i spojrzał na Hayesa z ukosa. – Masz je? Tobie dali, a mnie nie? Przecież to ja o nie prosiłem? – Firma, która nimi dysponuje, chciała ustalić to z miejscową policją i z Santa Monica zadzwonili do mnie. Bentz był urażony. – Widziałeś coś ciekawego? – Ani śladu kobiety w czerwonej sukience w ciągu dwóch godzin przed i po. Ani śladu kobiety odpowiadającej rysopisowi Jennifer, ale wszyscy inni sana miejscu. Starszy facet z cygarem, całujące się dzieciaki, biegacz; zatrzymał się i wpatrywał się w kraniec molo mniej więcej w tym samym czasie, gdy biegłeś. Co, oczywiście, samo w sobie o niczym nie świadczy. Nie myślałem o tym, póki dzisiaj nie wspomniałeś o kolejnym biegaczu. – Może to zbieg okoliczności. – Może, ale i tak coś się dzieje. – Delikatnie mówiąc. – Dobra. Dzieje się coś dużego. I nie wierzę w zbieg okoliczności. – Ja też nie. – Więc wszystko się sprowadza do twojej pierwszej żony. – Hayes pocierał szczękę i wydymał usta. – Dlaczego akurat teraz? Dlaczego ktoś czekał dwanaście lat, żeby się zemścić? – Sam nie wiem. – Bentz zwolnił na światłach.