Podniósł roletę, by lepiej ocenić sytuację.
Muszą wymknąć się tylnym wyjściem. Oby tylko tam na nich nie czekali. Jeśli prasa zacznie snuć domysły na temat ewentualnych związków między nim i Pią, to dopiero się zacznie. Całymi tygodniami będą szukać najmniejszych punktów zaczepienia. Nie dość, że dziewczyna znajdzie się w niezręcznej sytuacji, to bardzo prawdopodobne, że z czasem wyjdzie na jaw fakt zagrożonej ciąży Jennifer. A to dopiero będzie nowina! W dodatku o dalekosiężnych i trudnych do przewidzenia skutkach. To mogłoby się odbić na rokowaniach, w których Antony jest mediatorem. Federico odwrócił się od okna. Lekarz założył już Pii opatrunek. Rana na szczęście okazała się mniej groźna, niż można było przypuszczać. Skończyło się na założeniu trzech czy czterech szwów. Mimo to Federica nadal nie opuszczało poczucie winy, choć Pia starała się bagatelizować zdarzenie, a nawet po- R S cieszyć chłopców. Był dla niej pełen podziwu. Uspokoiła zdenerwowane dzieci, podniosła je na duchu. Teraz zaczynał rozumieć, co czuli jego rodzice, gdy jeszcze w przedszkolu Stefano pobił się z dwójką innych chłopców i sprawa dostała się do gazet. Nie sprawdził się jako rodzic. Dopuścił do sytuacji, że jego synowie pozostali bez kontroli, a w dodatku ktoś przez nich ucierpiał. Lekarz zwrócił się do księcia: - Według mnie pacjentka szybko dojdzie do zdrowia, Wasza Wysokość. - Grazie. Dziękuję za pomoc. Rachunek proszę przysłać do pałacu. Pani Renati nie może być obciążona. Pia zaczęła oponować, ale Federico uciszył ją podniesieniem dłoni. - Proszę. Przynajmniej to mogę zrobić. Doktor skinął głową i wyszedł. Pia błagalnie popatrzyła na księcia. - Mam ubezpieczenie. - Ten wypadek to moja wina. Nie ma mowy, bym pozwolił ci wykłócać się z ubezpieczycielem. Ty zajmij się swoim zdrowiem. Pia westchnęła. - Nie ma czym się zajmować. Nic takiego się nie stało. Poza tym to nie twoja wina. To przecież tylko dzieci. Takie rzeczy mogą się przytrafić każdemu dziecku. - Nie moim. Pia zgrabnie zeskoczyła ze stołu, na którym lekarz zakładał jej szwy. R S - Nie obraź się, ale dzieci to dzieci. Z królewskiej rodziny czy nie, wszystkim zdarzają się wypadki. Federico głośno wypuścił powietrze. - Masz rację. Staram się być wyrozumiały, jednak tak się składa, że moich synów obowiązują inne standardy. Im wcześniej to do nich dotrze, tym łatwiej im będzie w przyszłości.