- O tak - przyznała.
Zgodnie ze swoim przekonaniem. Cały program obchodów okazał się bardzo udany. Chri-stopher tryskał humorem od śniadania aż do zakończenia wieczoru przy Holland Park, dokąd przyprowadzili swoich gości na ostatni kieliszek - dzieci już dawno spały w odległej od salonu części mieszkania. - Przypomnijcie, żebym wam zamówiła taksówkę - poprosiła Lizzie, obserwując Christophera, który nalewał właśnie drugą kolejkę bardzo starego i wyjątkowego calvadosu - prezentu od Petera i Anny. Goście na początku wieczoru zostawili swoje samochody pod budynkiem, a Lizzie mgliście pamiętała, jak przed pierwszym aktem w barku z szampanem Anna i Moira wymówiły się od picia, gdyż zgodnie z umową, miały prowadzić, ale już po przerwie osłabły w swych zamiarach, by ostatecznie poddać się po przestudiowaniu listy win w restauracji. - Chyba że wolicie przenocować - dodał Christopher. - Jest tylko jeden gościnny pokój - przypomniała mu Lizzie. - A ja jutro po południu mam wyznaczone dwie wizyty - rzekł Peter - więc muszę ranek poświęcić na trzeźwienie w domowych pieleszach. - Zresztą Moira ma próbę - powiedział Guy - prawda, kochanie? Moira skinęła głową, więc Lizzie uznała, że moment jest odpowiedni, by zatelefonować po taksówkę. Pół godziny później, około drugiej piętnaście, stali z Christopherem objęci na progu, machając na pożegnanie odjeżdżającym. Christopher zamknął drzwi i puścił żonę. - Lizzie, nie umiem wprost wyrazić, ile znaczył dla mnie ten wieczór, a właściwie cały dzień. - Oczy miał lekko przekrwione ze zmęczenia i nadmiaru alkoholu, ale bezsprzecznie błyszczała w nich miłość. - Był bardzo, bardzo niezwykły i jestem ci nieskończenie wdzięczny. - To była przyjemność - odrzekła cicho. - Wyglądasz na zmęczoną. - Bo jestem, ale w miły sposób, wiesz? - Bardzo dobrze wiem. Lizzie spojrzała w stronę salonu. - Chyba zostawię te kieliszki do rana i pójdę od razu spać. - Sam zajmę się kieliszkami. I zajrzę do dzieci, a potem wypiję w samotności jeszcze jednego drinka i padnę. Mam trzydzieści sześć godzin wolnego. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. I powlokła się do sypialni. Pisk zawiasów drzwiowych osłabił nieco jej głęboki sen, skrzypnięcie podłogi przeniosło ją w stan bliższy świadomości. Ale na dobre się obudziła, kiedy poczuła obok siebie jego ciężar. I odór