Willow zsiadła z roweru na dźwięk głosu Daniela. Był
wtorkowy wieczór i dzieci leżały już w łóżkach. Właśnie wyprowadziła rower z garażu, gdy usłyszała znajomy głos. - Cześć. Gdzieś się wybierasz? - Na przejażdżkę. Potrzebuję trochę ruchu. Przez ten deszcz cały dzień siedzieliśmy w domu. A ty? - spytała niby od niechcenia. - Wracasz jutro do Toronto? - Tak. - W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci szczęśliwej podróży. To naprawdę wspaniałe, że przyjechałeś odwiedzić panią Caird. - Pani Caird jest cudowną osobą! Dobrze się wam razem pracuje? - Tak, bardzo ją lubię. Zawsze szczerze mówi, co jej leży na sercu, dzięki czemu nie ma między nami nieporozumień. R S - Tak, nic się nie zmieniła. - Daniel przeczesał ręką swoje przydługie blond włosy. Willow zauważyła, że w jego lewym uchu lśni kolczyk. - Nigdy nie tolerowała kłamstw i bardzo ją za to szanowaliśmy. Żadnego alkoholu, żadnych narkotyków, nie chcieliśmy jej zawieść. Zresztą ona ma szósty zmysł, jeżeli chodzi o wykrywanie kłamstwa. - Jestem pewna, że ty nigdy nie kłamałeś - zażartowała Willow, chcąc nadać ich rozmowie lżejszy ton. - Tylko wtedy, kiedy Chad prosił, żebym go krył. Często, gdy spotykał się z tobą, mówił mamie, że idzie do mnie z wizytą i czasem pani Galbraith dzwoniła do nas, by coś mu przekazać. Zawsze go kryłem, ale pani Caird raz mnie na tym przyłapała i do końca tygodnia miałem szlaban. - Pokręcił smutno głową. - Biedny Chad. Wyjechałem wkrótce po tej tragedii, ale zakładam, że jego rodzice, mając takie znajomości, zatuszowali prawdę o tamtym wieczorze. Willow starała się zachować spokój. - Nie wydaje mi się, by cokolwiek zatajono, Danielu. W końcu to był wypadek, prawda? - mówiła z trudem. - Byłeś wtedy z Chadem. Wiem tylko to, co przeczytałam w gazecie. Weszliście na dach wieżowca Camden Tower. Było ciemno, Chad potknął się o krawędź i spadł. - I uwierzyłaś w to? Naprawdę myślisz, że tak rzeczywiście było? Willow robiła wszystko, by nie zobaczył, że się trzęsie. - Chcesz mi powiedzieć, że to nie cała prawda? - No nie, Willow! Ty i Chad byliście nierozłączni! Znałaś go lepiej niż ktokolwiek inny! Musiałaś wiedzieć, że miał wspaniały zmysł równowagi. Czy naprawdę uważasz, że potknął się i spadł? Naprawdę wierzysz, że to był wypadek? R S - Co chcesz powiedzieć? - Willow wstrzymała oddech. - Że to nie był wypadek? W powietrzu wisiało napięcie. Willow była pewna, że Daniel też musi je czuć. Czekała bez ruchu na jego odpowiedź. - Sądziłem, że szczególnie ty powinnaś zrozumieć, co wydarzyło się tamtej nocy - mówił tak cicho, że z trudem go słyszała. - Musiałaś wiedzieć, że... - Daniel! - rozległo się wołanie pani Caird. - Telefon do