- To wspaniale - odparła Tanya. - Życzę pani miłego pobytu. Na pewno się tu pani spodoba.

  • Cyprian

- To wspaniale - odparła Tanya. - Życzę pani miłego pobytu. Na pewno się tu pani spodoba.

13 August 2022 by Cyprian

- Dziękuję, już teraz jestem zachwycona. Obserwowałam próbę i podziwiałam pani grę. - Teraz to ja dziękuję, ale muszę powiedzieć, że przed nami jeszcze daleka droga. Tanya nerwowo stukała długimi paznokciami o poręcz schodów. Nie potrafiła zrozumieć, skąd wzięła się nieufność do tej nieznajomej kobiety. Nie mogąc znaleźć żadnego sensownego wytłumaczenia, złożyła wszystko na karb przepracowania. - Muszę uciekać - zwróciła się do Edwarda. - Postaraj się znaleźć dla mnie trochę czasu, kochany. - Oczywiście. Będziesz w sobotę na kolacji razem z resztą zespołu? - Jasne! W takim razie do zobaczenia. Na pożegnanie klepnęła go poufale w policzek, po czym z gracją zeszła na dół, gdzie cierpliwie czekał na nią reżyser. - Co za kobieta - westchnął Edward, odprowadzając ją wzrokiem. - Rzeczywiście, jest niezwykle piękna. - To też. Ale prócz urody ma jeszcze ogromny talent i wielką ambicję, za którą ją najbardziej podziwiam. Bella z całych sił zacisnęła palce na torebce. - Podziwia pan ambicję? - Bez niej nasz świat nie zmieniłby się ani na lepsze, ani na gorsze. - Niektórzy mężczyźni uważają, że ambicja nie pasuje do kobiety, ba, nawet czyni ją mniej pociągającą. - Niektórzy mężczyźni są idiotami. - Zgadzam się z panem w stu procentach. – Dlaczego nigdy nie mam pewności, czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz - powiedział, znacząco unosząc brwi. - Przepraszam, ja tylko chciałam się z panem zgodzić. Zatrzymał się pośrodku pustego holu, bez uprzedzenia uniósł jej podbródek i nie zważając na to, że próbowała się uchylić, zmusił, żeby spojrzała mu w oczy. - Isabello, dlaczego, gdy na ciebie patrzę, mam wrażenie, że widzę tylko część prawdy? - Nie rozumiem, o czym pan mówi - skłamała gładko, najmniejszym nawet gestem nie zdradzając ogromnego napięcia. - Tak mi to przyszło do głowy - rzekł z namysłem, pieszczotliwie gładząc palcem miękką, delikatną skórę jej podbródka. - Myślę o tobie więcej i częściej niż powinienem. Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje? Tęczówki jego brązowych oczu rozjaśniały miodowe cętki, dzięki którym ich barwa stawała się cieplejsza. Belli przyszło do głowy, że Edward ma usta poety i dłonie farmera. Wolała nie zastanawiać się nad tym interesującym połączeniem, bo i bez tego jej chłodne dotąd serce tłukło się w piersiach jak oszalałe. - Ależ Wasza Wysokość... - żachnęła się. - Czy usłyszę odpowiedź na moje pytanie? Dopiero teraz, gdy była tak blisko, zauważył, że miała piękne usta. Pełne, zmysłowe, wspaniale zarysowane. I to bez pomocy szminki. Był ciekaw ich smaku. Czy będą tak samo chłodne jak jej głos, i wyraziste jak jej oczy? To się musi natychmiast skończyć. Pragnienie, które w niej narastało, lada moment stałoby się trudne do opanowania. Dlatego zmobilizowała się i przełamując wewnętrzny opór, odwróciła głowę. - Nie znam odpowiedzi na pańskie pytanie - powiedziała, ale na wszelki wypadek uciekła spojrzeniem w bok. - Przychodzi mi do głowy jedynie to, że czasem mężczyzna czuje się zaintrygowany kobietą tylko dlatego, że jest inna niż te, do których przywykł. - Kto wie... - Puścił ją, choć zrobił to niechętnie. - Odwiozę cię do pałacu, a po drodze wspólnie się nad tym zastanowimy. ROZDZIAŁ TRZECI Bella mogła bez przeszkód poruszać się po pałacu i przylegających do niego terenach. Każde jej życzenie było od razu spełniane. Jeśli o trzeciej nad ranem naszła ją ochota na filiżankę gorącej czekolady, mogła śmiało o nią poprosić. Nie dość, że jako specjalny gość księcia mogła korzystać ze wszystkich pałacowych luksusów, to jeszcze przysługiwało jej prawo do posiadania osobistej ochrony. Towarzyszących jej ochroniarzy uznała za drobną niewygodę, gdyż przy swoim doświadczeniu i talencie mogła bez trudu wywieść ich w pole. Gdy więc oni myśleli, że siedzi zamknięta w swoim pokoju, ona była w zupełnie innym miejscu. Jednak życie pod ciągłą obserwacją rodziło pewien poważny problem. Otóż Bella nie mogła swobodnie kontaktować się ze swoimi łącznikami na zewnątrz. Korzystanie z pałacowej linii telefonicznej w ogóle nie wchodziło w grę. Przy takiej ilości numerów wewnętrznych istniało ryzyko, że nawet zaszyfrowana rozmowa zostanie podsłuchana. Bella rozważała nawet możliwość użycia własnego nadajnika, lecz szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Jej sygnał mógł zostać łatwo namierzony, a ona nie po to poświęciła dwa lata na przygotowania, by w kluczowym momencie operacji dać się złapać z winy głupiego elektronicznego gadżetu. Zresztą zawsze uważała, że najważniejsze rozmowy powinno odbywać się w cztery oczy. Po dwóch dniach od przyjazdu do Cordiny wysłała list. Na kopercie widniał adres fikcyjnej osoby, w rzeczywistości zaś list miał dotrzeć do angielskiej komórki organizacji Blaque’a, która gęstą siatką oplatała całą Europę. Gdyby z jakichś względów został przechwycony i otwarty, niepożądany czytelnik dowiedziałby się, że Cordina to piękny kraj, a pogoda jest to cudowna. Jednak ci, w których ręce miał trafić, od razu wiedzieliby, jak rozumieć tych kilka banalnych zdań, w których Bella zaszyfrowała ważne informacje. Prócz swojego imienia i rangi podała datę, godzinę i miejsce spotkania, które chciałaby odbyć z członkiem lokalnej komórki. Napisała, że na dany sygnał stawi się w umówionym miejscu. Sama. Jeszcze tydzień, obliczała w myślach, biorąc pod uwagę czas potrzebny na to, by list dotarł do celu. Siedem dni i będzie mogła wreszcie przystąpić do tego, nad czym pracowała. Do tego czasu miała mnóstwo zajęć, więc nie groziła jej nuda. Tego dnia do pałacu przyjechała księżna Rosalie z rodziną. Od wczesnego ranka służba uwijała się jak w ukropie, usuwając wszystkie wartościowe przedmioty, które mogłyby niechcący wpaść w ręce książęcych wnuków. Ze szczególną pieczołowitością zabezpieczono bezcenną kolekcję słynnych jajek Faberge. Bella spędziła większość dnia na spokojnych zajęciach. Przed południem towarzyszyła Alice i Marissie w pokoju zabaw, potem zjadła lunch z członkami Towarzystwa Historycznego, a po południu wykorzystała porę sjesty na obejrzenie pałacowych piwnic i sprawdzenie, czy są odpowiednio zabezpieczone. Wczesnym wieczorem przygotowywała się do kolacji, którą miała zjeść w towarzystwie książęcej rodziny. Zapinając przed lustrem naszyjnik z pereł, myślała o tym, że dobrze będzie zobaczyć potomków Carlise’a w komplecie. Chciała im się dobrze przyjrzeć, bo w krótkim czasie musi poznać ich na wylot. Nie wolno jej pomylić się w ocenie, bo jeden błąd może zniweczyć cały misterny plan. - Natychmiast tu wracaj, ty mały diable!!! - krzyknął ktoś w korytarzu. Po chwili trzasnęły drzwi, rozległ się śmiech, a potem tupot dziecięcych stóp. Nim Bella zdążyła wstać i zobaczyć, co się dzieje, drzwi do jej pokoju otworzyły się na oścież. Mały chłopiec bez pytania wpadł do środka i niewiele myśląc, skoczył w stronę łóżka. Zanim pod nie wlazł, uśmiechnął się rozbrajająco i zawołał po francusku: - Niech mnie pani nie wyda! Proszę! Nie zdążyła nawet otworzyć ust, gdy pokoju wbiegł Edward. - Czy był tu taki mały, źle wychowany nicpoń? - Ja... to znaczy... nie. Nikogo tu nie było - odparła pewnym głosem, krzyżując ręce na piersiach. - Ale zdawało mi się, że słyszałam, jak ktoś przebiegał obok moich drzwi. - Aha. Jeśli go zobaczysz, natychmiast zamknij go w szafie - zawołał i pobiegł dalej. - Dorian!!! Ty mały złodziejaszku! Pamiętaj, że i tak cię dopadnę! - krzyczał na całe gardło, zaglądając do kolejnych pomieszczeń. Bella odczekała jeszcze chwilę, a kiedy upewniła się, że Edward zbiegł na dół, zamknęła drzwi. Potem uklękła przy łóżku i uniosła do góry brzeg kapy. - Niebezpieczeństwo minęło - szepnęła po francusku. Ciemna, rozczochrana główka ostrożnie wysunęła się spod łóżka. Chłopiec rozejrzał się na wszystkie strony i dopiero potem zdecydował się opuścić swą kryjówkę. Gdyby Bella nie widziała go wcześniej na zdjęciach, pomyślałaby, że jest dzieckiem kogoś ze służby. On jednak pochodził „z książęcego rodu. - Jesteś Angielką - stwierdził z powagą. - A wiesz, że ja bardzo dobrze mówię po angielsku? - Właśnie słyszę. - Dziękuję, że schowałaś mnie przed wujkiem. - Mały książę ukłonił się po dorosłemu. Nie miał jeszcze pięciu lat, ale już rozumiał, na czym polegają dobre maniery. - Wujek się zezłościł, ale zaraz mu przejdzie - oznajmił z przekonaniem. - A w ogóle to ja jestem książę Dorian, wiesz? - Naturalnie, Wasza Wysokość. - Bella z całą powagą wykonała przed nim dworski dyg. - To dla mnie wielki zaszczyt poznać cię. Jestem lady Isabell Swan - przedstawiła się, a potem przyklękła obok swego nieproszonego gościa i zapytała: - Czy można wiedzieć, Co Wasza Wysokość ukradł?

Posted in: Bez kategorii Tagged: gdzie jechać w listopadzie, dziennikarka tvp, krótkie włosy i grzywka,

Najczęściej czytane:

kach i ...

piórach, chichotały i paplały nerwowo. Dzięki Bogu, że Alexandra odradziła Rose te przeklęte pióra. Rzuciwszy za siebie ostatnie spojrzenie, by się upewnić, że nigdzie w pobliżu nie ma guwernantki o ciętym języku, podszedł do dziewcząt. ... [Read more...]

arystokraty?

Oblała się rumieńcem. - Konkretnego... - Przyjechałaś do Londynu, żeby wyjść za mnie? ... [Read more...]

dobre zagadki. ...

- Chciałabym ocenić umiejętności panny Delacroix. Lucien spochmurniał. - Wolę tego nie słyszeć. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 auta-francuskie.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste