nagle sprawę, dlaczego Kelsey zaczęło tak na tym
zależeć. - Chcesz przy okazji przeszukać mój dom? - zapytał. - Nie potrzebujesz do tego żadnych przyjęć. Możesz wpaść w każdej chwili. Nie dała po sobie poznać zakłopotania. - Gdybym zechciała, nie przeszkadzałoby ci to? - Nie, ani trochę. - Mimo to powinieneś urządzić przyjęcie. - Żeby goście pomagali ci w szukaniu? - Powiedzmy. - Cześć, Kelsey. Ruszył do samochodu. - Od której zwykle pracujesz? - zawołała za nim. - Zaczynam, kiedy mam ochotę! -Zatrzymał się i odwrócił. - Wiesz - kontynuował - gdy tylko oprzytomnieję. No i wychodząc zamykam drzwi. Jeśli będziesz chciała znaleźć obciążające mnie dowody, musisz najpierw zatelefonować. Wyszła za nim, ale zatrzymała się na ganku. Miał już odejść, lecz nagle zawrócił, tak że nie miała czasu się cofnąć. 75 - O co ci chodzi, Kelsey? Co takiego zrobiłem, że mi nie wierzysz, że się mnie boisz, chociaż nie wahasz się odwiedzić Andy'ego Lathama? Ufasz mu bardziej niż mnie? Nie dotknął jej. Zdołał się powstrzymać. Stał jednak o pół kroku od niej. Dostrzegł w jej oczach błysk i zauważył, że od stóp do głów zesztywniała. Myślał, że zaprzeczy. Nie zrobiła tego jednak. - Wiesz, co mi zrobiłeś - odparła. Przygryzła wargę i zbladła. Była przerażona, że wymknęły się jej te słowa. - Zrobiłem? - powtórzył. - Nic ci nie zrobiłem, Kelsey. To ja powinienem mieć żal za to, co ty mi zrobiłaś. O co więc ci chodzi? - Tylko o to, że ty ostatni rozmawiałeś z Sheilą, że się kłóciliście i że ona wybierała się do ciebie. A potem zniknęła, a ty wyglądałeś na kogoś, kto pije, żeby o czymś zapomnieć. Coś się tu dzieje. Jesteś jedynym człowiekiem w okolicy, który ma kwalifikacje, żeby się tym zająć, a zamiast tego marnujesz czas i myślisz tylko o sobie. - Nic o mnie nie wiesz, Kelsey. W ogóle nic. Już teraz nie. Może powinienem urządzić to przyjęcie i nie dopuścić, żebyś buszowała po moim domu. Może nie powinienem cię tam samej wpuszczać. Odwrócił się i podszedł do samochodu. Udało mu się otworzyć drzwi bez wyrwania ich z zawiasów, a gdy już wsiadł, nawet zamknąć je dosyć delikatnie. Zdołał przejechać aż dwieście metrów, zanim zaczął w rozpaczy tłuc pięścią w deskę rozdzielczą. ROZDZIAŁ CZWARTY